O wielu temachach już się nikt nie obawia dziś rozmawiać: o zdrowiu psychicznym, o neuroróżnorodności czy o wypaleniu. Ale temat biologicznego rytmu mężczyzn i kobiet wzbudza co najmniej lekkie zaniepokojenie, mimo tego, że przecież jest to nasza biologia, nasz naturalny cykl, który wpływa na efektywność i relacje w pracy. Większość organizacji działa w rytmie ustalonym dekady temu pod jeden poziom energii i jeden sposób funkcjonowania. A przecież nasze zespoły są bardziej zróżnicowane niż kiedykolwiek. Różnimy się nie tylko kompetencjami, ale też rytmem biologicznym. Dlatego chciałabym zacząć ""rozbrajać"" ten temat nie tylko mówiąc o jego wpływie
na nasz sposób pracy, ale też pokazując, jak liderzy mogliby wydobyć potencjał ze swoich zespołów jeśli byliby tego rytmu świadomi. I nie mówę to tylko o kobietach. Mężczyznami też rządzi biologia i też mają swoje rytmy. Naprawdę :)